Nie będę tu opowiadał o błędach ortograficznych (związanych ściśle z brakiem oczytania) ponieważ zdaję sobie sprawę, że dzisiaj jest o wiele prościej obejrzeć film, niż przeczytać jakąś książkę (o H.P. nie wypowiadam się, ponieważ nie czytałem i nie zamierzam, gdyż jest to książka autorki, która uważa, że każdy na świecie powinien być pisarzem, co dla mnie jest stwierdzeniem strasznie egoistycznym i nieprzemyślanym, wręcz skrajnie chorym w swojej treści, a fanów owej pisarki naprawdę trudno odróżnić od fanatyków). Wobec cofania się w rozwoju, braku wyobraźni, a co za tym idzie utożsamiania się z pewnymi "podanymi na tacy" wzorcami ludzie zaczynają popełniać wręcz karygodne błędy licząc na to, że ktoś za nich je naprawi, lub wściekają się, gdy błędy te wytknie się im prosto w twarz. Oto nastają wieki ciemnoty i zaniku indywidualnej tożsamości, gdzie ludzie idą tłumem nie za ideą, czy swoim rozumem, lecz za manifestami kulturowych bożków, kierując się bardziej ponad miarę wypaczonym instynktem, niż własnymi przemyśleniami, gdyż takowych w gruncie rzeczy nie posiadają. Straszne, lecz prawdziwe. Dla tych, którzy nie są w stanie przyswoić chociaż połowy powyższej wypowiedzi - chodzi konkretnie o brak myślenia i trzymania się zasad pierwotnego stada (może niektórzy w wieku trzydziestu lat na nowo odkryją ogień, czy koło)

Zacznę ten temat, choć nie spodziewam się konkretnych i treściwych odpowiedzi (znajdę bodajże trzy osoby z klanu, które mogą podjąć dyskusję).

Więc po pierwsze - oblężenia - Bóg jeden wie, jak ja Was za to kocham - naprawdę - to już nie jest denerwujące, lecz śmieszne. Śmieję się z zachowań poniektórych osób - przyznaję to otwarcie i szczerze - ŚMIEJĘ SIĘ - nawet bardzo. Skoro z powodu bólu moralnego kręgosłupa nie można już dłużej się pochylać nad ludzką głupotą - należy ją wyśmiać. Innego stosunku do grupy osób, którzy zachowują się jak stado bezrozumnych zwierząt, a nie jak ludzie myślący niestety na chwilę obecną nie posiadam. Wiem ponadto, że na przykładzie takowych zachowań można śmiało udowodnić, iż MYŚLENIE NAPRAWDĘ BOLI.

Żeby nie przedłużać, podam kilka przykładów, na których oparłem powyższą teorię.

Na czerwono oznaczono stwierdzenia błędne, na niebiesko stwierdzenia poprawne, a na żółto prawdopodobne sytuacje.

Wyobraźmy sobie sytuację: X chce założyć oblężenie z przejęciem kwadratu.
X: Założę oblega, koledzy mi pomogą, to zakładam, jestem taki fajny to będę miał fajny kwadrat.
Oblężenie zostaje założone o godz. 10:00, bez sprawdzenia, czyja jest kolej oblegania. Nie jest przedyskutowane na forum, robione jest bez sprawdzenia sojuszników klanu obleganego = wynik - przegrana, hańba, poniżenie i ewentualne późniejsze represje.
X: Sprawdzę na forum, czy dzisiaj jest moja kolej oblężenia, założę je pomiędzy godz. 16:00 a 18:00, żeby nie blokować pozostałych graczy, którzy grają wieczorami. Znalazłem kilka ewentualnych celów i sprawdziłem dokładnie ich klany sojusznicze, ale w razie czego jeszcze napiszę do kogoś ze starszyzny.

Sytuacja następna: X loguje się na BW, a tam - 23 oblegi na raz. O kurde, co tu zrobić?
X: Jak to co? Nie czytam klanówek, bo i tak tam nic nie ma sensownego, huzia ruzia na wroga - bić się byle z kim, byle gdzie, nie myśleć i nie czytać, bo to boli i mi nie wychodzi, a tak to się wsławię w boju i będą pamiętać moje imię na wieki.
X dołączył się do wszystkich oblegów, łącznie z ochronkami, przez co spowodował to, że już nikt nigdy nie przyszedł nam na pomoc. Nie przeczytał klanówek, nie sprawdził oblegów, nie założył odpowiednich setów, czym zmniejszył szansę na wygraną, tylko rzucił się jak skończony idiota (w takich sytuacjach wolałbym mieć Maćka z "Klanu" za członka S.C., zamiast X). Dzięki X przegraliśmy wszystko, a ewentualni sojusznicy odwrócili się do nas plecami. X rzeczywiście się wsławił w boju - jako ktoś, kto chyba powinien powtarzać przedszkole, albo rzucić się z mostu dla dobra społeczeństwa.
X: O kurde, ile oblegów. Zaraz, zaraz - niektóre są 1 na 1, ale jeszcze lepiej sprawdzę czy nikt nie napisał klanówki, w razie czego sprawdzę, jak wygląda sytuacja z klanem atakującym. Hmmmm. Do tego nie ma setów w zbrojowni klanowej. Poczekam z godzinę, pozbieram krew na oblężenia, nie muszę przecież od razu sie dołączać. Mamy sety dające arkana ssaka i podwyższające ilość pkt. krwi - poczekam, aż będą dostępne - dzięki nim będę bił się za dwóch. Dla pewności napiszę jeszcze do kogoś ze Starszyzny.

Sytuacja nr 3 - X zawędrował do zbrojowni klanowej - ma jedną, czy dwie części jakiegoś setu, w z.k. widzi pozostałe części, lecz tworzące już cały set/ ewentualnie jakąś fajną zbroję lub broń.
X: Rozbijam set, bo po co mi wszystkie części, skoro potrzebuję tylko kilku. A, że i tak jestem najlepszy, a poza tym jest ze mnie kawał *****, to wyloguję się z BW i nic nie zwrócę do z.k., przecież Starszyzna siedzi na B.W. 24/7, nie mają prywatnego życia, zajęć szkolnych i pracy, więc zauważą, że mnie nie ma i odbiorą wszystko. Hmmm... z drugiej strony, jak mi zabiorą, to będą strasznymi ***** bo po co innym te przedmioty, skoro ja je noszę.... Jak tak zrobią, to jeszcze się na nich wqrzę, bo nikt poza mną tu grać nie potrafi.
X rozbił set, z którego mogą korzystać WSZYSCY członkowie klanu. Przez to zaśmiecił niepotrzebnie z.k. Do tego nie zwrócił sprzętu, który PRAWNIE NALEŻY SIĘ WSZYSTKIM. Blokuje w ten sposób rozwój reszty klanu, a co za tym idzie - osłabia jego pozycję, co czyni grę o wiele trudniejszą. Następnie wnerwia się na ludzi za to, że inni chcą też skorzystać z dobrodziejstwa z.k. Na moje oko - największa ***** pod słońcem zachowałaby się przyzwoiciej.
X: O - fajny secik w z.k., mam jego części, ale nie rozbiję go, by nie zaśmiecać niepotrzebnie z.k. Polatam w nim szybko i oddam, bo pewnie koledzy też by chcieli. Na ten czas włożę coś od siebie, by inni też mogli z niektórych rzeczy skorzystać. Fajnie się gra zespołowo - można więcej osiągnąć. Umiem grać w BW i rozumiem zasady - na pewno zostanie to zauważone i docenione i stanę się kimś wartościowym dla klanu i dla moich znajomych.

Sytuacja następna - cotygodniowe składki
X: Po jaką cholerę ja mam na coś płacić co tydzień 150 pr, przecież zrobiłem aż trzy ataki i kilka wypraw, żeby to zdobyć, a tak to będę w plecy i nie podniosę statystyk. Nie płacę, pierdziele.
X nie zapłacił składki, przez co zabrakło 150 pr do kupna niesamowitego sprzętu dla klanu. Z tym sprzętem X mógłby odzyskać 150 pr w dwóch atakach. Ale przecież, jak się zdobywa 1 k pr na 3 dni, czyli ok. 2,2 k pr tygodniowo, to przecież naturalne, że się nie chce podzielić z innymi, nie chce, żeby klan i inni się rozwijali .... Lecz sam korzysta z rzeczy wrzuconych do z.k., na które składali się inni. Czy to jest fair?
X: Zapłacę składki, klan kupi lepszy sprzęt, będę z niego korzystać i się lepiej rozwijać. Będę dzięki temu coraz lepszy, a w razie, jak ludzie będą się rozwijać, będą widzieć, że im pomagam. Pewnie wtedy będą pomagali i mi, dostanę bezzwrotne pożyczki i lepszy sprzęt prawie za darmo. W końcu gram z innymi, a nie sam.